Nie rób samemu tego, o co się Boga prosisz,
Pytanie zagadka... Więc dlaczego? Dlaczego prosząc Boga, przy okazji rozglądam się po kościele w poszukiwaniu kandydata na męża? Tutaj zaczyna się akcja. Bo jedni mówią, że Bóg ci znajdzie dobrego męża i ciebie do niego zaprowadzi, a inni – nie zwalaj wszystkiego na Stwórcę, bo jeśli chcesz pijaka to go sobie wybierzesz, a jak alpinistę, to jego właśnie poślubisz.
No dobrze. A jeśli ani ten, ani drugi na mnie nie patrzy? Czy coś jest nie tak ze mną, czy z nimi? Więc komu mam powierzyć ten problem, jak nie Bogu? Owszem, rozglądam się za potencjalnym kandydatem, ale oni jakoś za mną się nie oglądają.
Ostatnio moja przyjaciółka powiedziała mi, że związek, to wcale nie jest taka sielankowa sprawa. To właściwie totalnie trudna sprawa. Pracochłonna i w ogóle do kitu. Ale jakaż przy okazji cudowna.
No wiec od razu pomyślałam o P. Bo ja nie chcę być z kimś kto szura sandałami. A może jakbym z nim była, to byśmy nad tym pracowali. Może on już wie, że ja się odkochałam i na tyle go poznałam, że bym go ukatrupiła pierwszą lepszą siekierką, przy pierwszym beznadziejnym kryzysie.
Leci właśnie pieśni o wdzięcznym tytule „Dmuchawce latawce wiatr”. Romantic. Idealna na pierwszy taniec młodej pary. Mój kuzyn i jego żona tańczyli do właśnie tej piosenki. Pięknie było, to ją podnosił, tam ją przechylał. A ja sobie w duchu myślałam, że jeszcze do niedawna myślałam, że to ja pierwsza będę przysięgać, a nie on. Wyprzedził mnie. Chyba o wiele, wiele lat.
Trochę mnie to przeraża, że będę miała z trzydziechę na karku i dopiero ślub. A niby kiedy ja urodzę dziewiątkę dzieci???
No i w tym momencie zaczyna się następny śmiech, bo jak ty dziecko, utrzymasz, wychowasz itd. 9 dzieci? Odpowiedź: a no normalnie, będę miała dobrego męża, który mnie nie zostawi i mam Boga, który cieszy się z każdego dziecka, więc też dopomoże.
Kurde, i w to wierzę! Bo dlaczego nie?
Ale ja już mam 20 lat, a całowałam się po prawie całej butelce szampana, w jakiejś klitce, z draniem, który potem całował się jeszcze z czterema dziewczynami. Aaa! Ale wstyd!
A ja bym chciała się do kogoś przytulić. Ładnie pachnącego, czułego, zwariowanego. Taki jest mój ideał. Boję się, że jeśli to nie będzie taki chłopak, to ja zrezygnuję z dobrego życia w miłości, na rzecz samotności, bo mi nie podpasował wygląd i różne inne czynniki.
Przecież Bóg dobrze wie kto mi się podoba. Ja też chcę się podobać. W końcu jestem dziewczyną, kobietą wręcz.
Muszę się zmieniać. Przecież to też praca nad sobą... co nie?