poniedziałek, 8 listopada 2010

:|

Planowałam coś tutaj napisać cały dzień, ale jakoś teraz zabrakło mi weny i ochoty. W ogóle chce mi się spać. I siedząc na Facebook'u, oglądam film o Facebook'u. Śmiesznie. Dotyczy to mnie, czasu, którym aktualnie się znajduję. Moich znajomych, nawet rodzinę zza oceanu. Niesamowite.
Komu jeszcze z 10-15 lat temu w Polsce coś takiego przyszło do głowy? Ja się cieszyłam, jak pograłam w pasjansa na komputerze mojego taty. Kosmonaucko dawno. A teraz: hop siup i masz bloga. Hop siup i łączysz się z Chilijczykiem. Nawet nie wyobrażam sobie, że kiedyś tam pojadę, ale mogę obejrzeć w niecie. Niedługo przez Internet będziemy czuć zapachy.
Wszystko jest takie dostępne. Dzieci w podstawówkach zamiast uczyć się trzymać pióro w ręce, już teraz bazgrają po cyfrowej tablicy (cały sprzęt kosztuje 10 tys. zł) paluchem. Kiedy one się nauczą pisać na papierze???
W łikend oglądałam Jamie'go Oliver'a. Miał akcję w amerykańskiej szkolnej stołówce. W ostatni dzień zrobił potrawę, którą trzeba było zjeść nożem i widelcem. Prawie się popłakał, jak okazało się, że dzieci po 1. w stołówce jedzą praktycznie tylko hamburgery, więc 2. nie używają widelców i noży (czyli nie potrafią z nich korzystać!!!). Pamiętam, jak ja chodziłam na stołówkę. Był czad. Kucharka miała w nosie, czy ty zjesz, czy nie. Wsadzała ci ziemniaki, kotleta, surówkę na talerz. W kubku na środku stolików były sztućce i trzeba było sobie radzić.
Co za masakra dzieje się teraz w szkołach. Z resztą, na uczelniach, czy w liceach już rzadko jesz sztućcami. Szybko wsuwasz zapiekankę i lecisz dalej.

Czytam fajną książkę. "Dno" Marcina Jakimowicza. Polecam!