niedziela, 28 listopada 2010

..

Baduizm.
http://www.youtube.com/watch?v=S9qqvx1cIIU


Pustynia... Taka okrutna, że nie mogę już jej znieść. Jak Matka Teresa to wytrzymała? Tyle lat!!! To jest okropne. To jest dręczące. Zero muzyki, zero tekstu, zero planu.

Wracałam dzisiaj ze spotkania i już mi się chciało płakać.
Na mszy tak samo. Coś strasznego.
Ojciec na kazaniu mówił, żeby czuwać. Ale nie siedzieć na krzesełku i czekać, ale nawracać się.
A ja sobie myślę: przecież ja to wiem. przecież nawracać się można 100 razy w życiu. a ja właśnie jestem w takim stanie. w próżni. w niczym. i też chcę się nawrócić. czuć to co czułam jeszcze całkiem niedawno. ALE JAK TO ZROBIĆ?
Czy ktoś może mi odpowiedzieć na to pytanie? Czy mogę dostać osobistego trenera, który wszędzie będzie ze mną chodził aż się nie nauczę żyć, wierzyć, kochać...?

Ple ple ple....